środa, 2 listopada 2011

Nie mogłam wytrzymać..

Od dziś, finalnie przenoszę bloga na i-am-busy.blogspot.com. Dlaczego? Otóż wszystkie google strony takie jak YT, Picasa itd mam ze sobą powiązane i zarejestrowane na nowego maila co jest bardzo wygodne bo nie muszę się wszędzie 10 razy dziennie logować. Tym bardziej wizyta na Bloggerze mnie irytowała, że automatycznie byłam zalogowana na swoim nowszym mailu (którego jeszcze nie miałam gdy zakładałam blog i którego nie można w ustawieniach bloga zmienić..), to też musiałam za każdym razem wylogować się i zalogować z powrotem, używając innego adresu. Dziś potrzebowałam zrobić coś jak najszybciej i szlak mnie trafił bo znów byłam zalogowana nie tak jak trzeba. A więc- aby ułatwić sobie życie, postanowiłam przenieść wszystko na jeden mail i stąd zmiana bloga :P Jasne? Na pewno jasne :D
No to całusy i do zobaczenia na i-am-busy.blogspot.com!

czwartek, 27 października 2011

Zmiany i Propozycje :)

Jak pewnie zauważyliście zaszły na blogu pewne zmiany, mam nadzieję, że się Wam podobają :) 
Ważniejszą zmianą jest powstanie (w końcu) "do it" listy, czyli listy spraw do załatwienia czy też opracowania. Powinniście wiedzieć, że na co dzień uwielbiam robić listy, to pozwala mi na znacznie lepszą organizację, poza tym straszna ze mnie zapominalska :P, a tak wiem co, kiedy mam do zrobienia i co najważniejsze- listy są motywujące. Na dzień dzisiejszy mam 3 ważniejsze cele:
wybrać kolor farby do mojego nowego pokoiku- Bibelotka (zapraszam Was na jej blog) podsunęła mi "morelową propozycję" która wydaje mi się dość kusząca, jednak jeszcze nie zadecydowałam, najprawdopodobniej wybiorę się do sklepu z farbami i zobaczę jak to wszystko wygląda na próbkach..
wyciągnąć z szafy aparat- na to zadanie cieszę się najbardziej :) stęskniłam się za moim maleństwem, całe to "przeprowadzkowe" zamieszanie sprawiło, że zupełnie porzuciłam fotografowanie :( ale jutro już mam umówioną sesję więc wszystko się zmieni :)
i cel ostatni:
schudnąć 2kg - no cóż... troszkę sobie dałam luzu ostatnimi czasy, a teraz muszę wrócić do formy bo zbliża mi się ważna impreza. Nie mogę sobie pozwalać na takie zaniedbanie
Daję sobie na to 2 tygodnie a potem biorę się za kolejną rzecz, puki co jeszcze Wam o niej nie powiem ale już niedługo :) Na prawdę niedługo.

I na koniec skoro było już o zmianach, czas na propozycje, pokażę Wam co mnie inspiruje i zachwyca, bardzo chciałabym żeby mój przyszły pokoik wyglądał podobnie:
















Jasno, ciepło, dziewczęco i przytulnie
Całusy! xo xo

piątek, 21 października 2011

Odliczam dni


Kraków jest dziś wyjątkowo zimny, ciemny i smutny co udziela się wszystkim dookoła i niestety dopadło także mnie :/ Chciałoby się wyjść na słoneczko, wypić kawkę na świeżym powietrzu i cieszyć kolorami jesieni ale niestety brakuje słoneczka, świeżego powietrza i kolorów jesieni..

Na szczęście w całej tej szarej (to odpowiednie określenie) rzeczywistości pojawił się dla mnie wczoraj wieczorem promyczek słońca- możliwe że już za 3 tygodnie będą mogła wyprowadzić się z Krakowa <juhu>
Mój informator (tatuś) doniósł, iż sufity w domu są już gotowe, sprawy z prądem i gazem załatwione, łazienki właśnie są wykańczane a podłogi zamawiane, jednymi słowy możemy powoli zaczynać się pakować!
Już nie mogę się doczekać, oczywiście wiem że urządzenie pokoju trochę potrwa i na prawdę tak jak bym chciała będzie on wyglądał dopiero w przyszłym roku ale sam fakt że on będzie.. że będę miała swój kąt, szafę z ubraniami, kosmetyki w łazience, miejsce na biżuterię i stoliczek z lampką nocną... Cóż za piękna myśl!
Jeśli chodzi o suche fakty to jeszcze tydzień temu pokój prezentował się tak:

W ciągu najbliższego miesiąca na podłodze pojawi się (najprawdopodobniej, bo kobieta zmienną jest) kremowa mięciutka wykładzinka, a na ścianach farba (bo puki co nie znalazłam żadnej ładnej tapety) w jasnym, pastelowym kolorze, prawdopodobnie beżu. 
Mebelki już wybrane (białe, bardzo proste, z Ikei) i choć wydaję się to niemożliwe w tak ciasnym pomieszczeniu, już 100 razy zmieniałam plany co do ich rozmieszczenia :). Cały pokoik chciałabym utrzymać w jasnych, ciepłych, pastelowych kolorach tak by wyglądał skromnie ale i przytulnie. Chciałabym też zawiesić na ścianach swoje najlepsze zdjęcia które od czasów ostatniej przeprowadzki leżą samotnie w pudłach przeprowadzkowych. Nie mogę się doczekać efektu!

Mam nadzieję, że mój pełen inspiracji i nadziei nastrój się Wam udzieli, w te zimne, jesienne dni odrobina inspiracji działa cuda. 
Całusy! xoxo ♥

wtorek, 14 czerwca 2011

Top ten- czyli 10 kosmetyków bez których żyć nie mogę :)


Właściwie jakby głębiej się tak zastanowić, to może i żyć by się dało, ale, przynajmniej bez pierwszych 3 pozycji, ciężko by było i nieprzyjemnie wcale. Przyzwyczaiłam się do tej dziesiątki jak do wiernego psiaka i ciężko byłoby mi się żegnać w tej chwili, nie myślcie sobie jednak, Mili moi, że to objaw uzależnienia, nie nie nie. Mam także te miłą świadomość że poza ostatnią dwójeczka kosmetyki dziś Wam prezentowane dobrze robią mi i buzi i ciałku mojemu i nie są tylko trickiem służącym przekłamaniu rzeczywistej urody (nie licząc pozycji ostatniej oczywiście :) ) Przechodząc więc do wyliczanki:
Numero uno na mojej liście to oczywiście dobry krem nawilżający.


Mój to hypoalergiczny krem do skóry wrażliwej, alergicznej i skłonnej do podrażnień, takiej jak moja, Iwostin Sensitia.
Wcześniej używałam Cetapilu i również byłam bardzo zadowolona, może kiedyś do niego wrócę.


Numero due e tre:


W prawym rogu , Panie i Panowie, najlepszy toner z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia (a w związku z moim zawodem miałam do czynienia z wieloma tonerami) Gentle toner od Aaaaaaaa-véne!! (tu następuje ogłuszający wybuch krzyków, pisków i klaśnięć ze strony nieobliczalnych, do reszty oddanych fanów tego produktu) Natomiast w lewym rogu, produkt tej samej marki smoothing, anti-irritating Thermaaaal Waaater!!
Troszkę mnie poniosło..
Mamy tu do czynienia z dwoma świetnymi produktami, wodą termalną (bez której nie jestem w stanie obejść się latem) i zawierającym ją w swoim składzie łagodnym tonikiem do cery wrażliwej Avéne. Uwielbiam je, kocham, złego słowa na nie nie powiem.

Co dalej? Szanowny numer cztery co prawda nie powala mnie na kolana ale moje oczka dobrze się pod nim czują i jak dotąd nie zrobił mi krzywdy co zdecydowanie świadczy na jego korzyść. Przedstawiam Państwu relaksujący krem pod oczy i na powieki do skóry wrażliwej dr. Tołpy. Produkt polski, naturalny, dobry.
 


Piąteczka: Effaclar duo firmy La roche-posay


Kremik przeznaczony dla osób z delikatnymi zmianami trądzikowymi, ja testuję go od 2 miesięcy i to co mnie w nim urzekło to nie ogromny potencjał w niszczeniu wszelkiego rodzaju wyprysków i tym podobnych, ale to jak fantastycznie gładka i matowa staje się twarz pod jego wpływem. Wydaje mi się też, że dość dzielnie walczy z naszymi niedoskonałościami, choć nie poleciłabym go osobie z dużym trądzikiem czy zmianami ropnymi. 


Numer sześć czyli już dalej niż bliżej:



Każdy widział każdy zna- Płyn micelarny od Biodermy do skóry wrażliwej (różowy), używałam z samego początku tego płynu w białym opakowaniu ale nigdzie go od lat nie widziałam więc chyba go wycofali. Uwielbiam go za skuteczność, funkcjonalność i bardzo praktyczne opakowanie, dzięki pompce jedną rękę mamy cały czas wolną, nie trzeba nic podnosić itp.


Siedem- dobry macik to podstawa.


Puder do twarzy polskiej firmy Jadwiga. Transparentny, delikatnie rozjaśnia cerę i skutecznie matuje. Nie podkreśla zmarszczek to też idealny także dla starszych kobiet. Za co go lubię? Za fantastyczne matowienie, za to że nie zmienia naturalnego koloru mojej skóry i za skład, a konkretnie glinkę czerwoną którą moja buzia bardzo lubi. Generalnie bardzo lubię te firmę, uważam że mają świetne produkty, każdego roku kupuje od nich coś innego i jak dotąd nie spotkałam takiego kosmetyku ktory by się u mnie nie sprawdził.


Numer osiem to tani, znany i lubiany kosmetyk taniej, znanej i lubianej firmy czyli Mleczko do ciała z kompleksem składników koziego mleka firmy Ziaja. 


Na zbiorowym zdjęciu widać je doskonale w całości. Mleczko z kózką na przodzie. Skóra po nim jest super gładziutka, nawilżona i znów plus za pompkę. Nienawidzę kiedy mam ręce wysmarowane kremem i tubka wyślizguje mi się z nich nie mówiąc już o tym że jest cała tym kremem ubabrana. Ble! Tutaj jednym paluszkiem przyciskam pompkę i kremik wylatuje na wystawioną rękę. Szybko, sprawnie, czysto, +.


Dwie ostatnie pozycje nie są mi w życiu może niezbędne ale lubię ich używać i robię to niemal codziennie to też postanowiłam je tu umieścić:
Po pierwsze perfumy Marca Jacobsa DAISY


dostałam je na dzień dziecka i nie wychodzę z domu bez ich "przywdziania" pachną pięknie, wyglądają pięknie, nie są zbyt intensywne. Ideolo.


I czego chyba każda kobieta mogła się spodziewać, produkt nr dziesięć- tusz do rzęs

To jaki, zależy od dnia czy okazji, czasem intensywne podkręcenie, wydłużenie, pogrubienie, czasem naturalniej, delikatniej. uwielbiam mieć umalowane rzęsy, to dodaje oku wyrazistości i uroku. Zdarza mi się wychodzić z domu nieumalowana ale dobry tusz do rzęs to zdecydowanie coś co lubię :)

Mam nadzieję że moje top ten przypadło wam do gustu, kosmetyki wybrałam te o których pomyślałam w pierwszej kolejności i których używam najczęściej, może więc się zdarzyć że brakuje wśród nich czegoś, jednak jeśli tylko się połapie czego postaram się o tym
wspomnieć jak najprędzej. :)

niedziela, 22 maja 2011

Pudełkowe mieszkanie


Przeprowadzka już tuż tuż, powoli zaczynam pakować i wywozić rzadziej używane rzeczy- książki, zimowe ubrania, przedmioty które kiedyś mogą się przydać (lecz nie w ciągu następnych 3 miesięcy).
Mój chłopak przywiózł mi idealne rozmiarowo pudła i już pierwsze 4 powędrowały na strych do babci. Kolejne już czekają by je zapełnić. W międzyczasie staram się spakować na wakacje, między ich rozpoczęciem a wyprowadzką mam tylko 1 dzień, a ponieważ zapewne w związku z przewozem moich rzeczy zrobi się potworne zamieszanie, nie chcę zostawiać pakowania na ostatnią chwilę. Już pozbyłam się kosmetyków których nie używam (bo ich nie lubię, mam na nie alergie), lub nie zdążę zużyć  przed wyprowadzką. Nieużywaną biżuterie spakowałam do osobnego pudełeczka, tez postaram się ją wydać. 
Próbuje też pozbyć się bezużytecznych pamiątek czy innych szpejów które jedynie zagracają miejsce, nie jest to łatwe bo jestem wyjątkowo utalentowanym wyszukiwaczem i kolekcjonerem tego typu śmieci i czasem ciężko jest mi się z nimi rozstać jednak jestem świadoma że nigdy do niczego mi się nie przydadzą więc staram się z całych sił walczyć ze swoją manią.. Zobaczymy czy się uda